http://i.imgur.com/s9CxBEU.jpg http://i.imgur.com/90IpFYB.jpg http://i.imgur.com/Uvv8t0t.jpg http://i.imgur.com/VBXoiCs.jpg http://i.imgur.com/Z17asfp.jpg http://i.imgur.com/xqPahif.jpg http://i.imgur.com/mqkiYg0.jpg 



 Trafił do nas z zaprzyjaźnionej stajni ES Arabians, która swego czasu bardzo zasłynęła z hodowli koni arabskich jak i jej dobrego rozpowszechniania. W malowniczej kanadyjskiej dolinie, usianej po brzegi zieloną trawą, rozciągającymi się padokami jak i naturalnymi źródłami krystalicznie czystej wody, znajduje się właśnie ES Arabians, której właścicielką jest - Ann Halingway, doceniona jako hodowca, znawca oraz kobieta z wielkim doświadczeniem.


Jako źrebak wychował się od samego początku u boku swojej matki, gdzie ta zapewniła mu bezpieczeństwo jak i całodobową opiekę i czujne oko, ojciec odszedł gdy Yata miał zaledwie rok. Oboje rodzice byli godni takiego potomka, świetna krew ujrzała światło dzienne a ujawniła się właśnie w takiej postaci a nie innej. Jego matka nie wyróżniała się niczym szczególnym, a przynajmniej nie tym na co teraz zwraca się uwagę u tych koni, była nadzwyczaj bardzo spokojna, mimo że sama nie znałam jej zbyt długo ale zdążyłam zauważyć to, jak z wielką troską i uczuciem bacznie pilnowała źrebaka, nie pozwalała mu zbyt daleko odejść, nawet na padoku gdzie byli tylko we dwoje. Ostrzegała go przed każdym większym od niego ogierem, czasem groźnie na niego parskając i tupiąc tylną kończyną oraz nerwowo machając ogonem. I to w ogierze najbardziej się utrwaliło, wie że do większych i groźnie nastawionych nie należy w ogóle podchodzić ani zawracać sobie głowy.


W pierwszym dniu gdy znalazł się u progu Alchali, dosłownie zdębiał, chciał uciekać, rwał się, parskał i strzelał baranki. Miał 3 lata a do tego czasu bez przerwy przebywał z matką co ostatecznie źle na niego wpłynęło w początkach jego przeprowadzki. Kiedy stanął na obcym mu terenie, bez mamy, mógł zrobić wszystko żeby do niej wrócić, nasz team próbował go uspokajać, spokojnym i opanowanym głosem tak by jeszcze bardziej go nie wkurzyć i nie dobić psychicznie. Po godzinie prób to się udało, na chwilę się uspokoił, obejrzał dookoła siebie w każdą stronę machając uszami i ogonem, do dziś pamiętam te jego agresywne parskania. Ostatecznie pozwolił mi się do siebie zbliżyć z kawałkiem jabłka, jednak i pogłaskaniu czy złapaniu za kantar nie było w ogóle mowy, ufał tylko Ann, która z nim przyjechała tak by ogier czuł się bardziej pewien siebie. Gdy go prowadziła, dotrzymywałam kroku ogierowi z drugiej strony dając mu co chwilę mały kawałek marchewki by poczuł mój zapach i pozwolił mi się na spokojnie dotknąć. Do stajni nawet nie chciał wejść, więc postanowiliśmy działać przed stajnią, gdzie Ann poszła z nim na chwilę na pusty padok, że akurat wszystkie konie stały w stajni więc na zewnątrz było spokojniej. Daliśmy im chwilę czasu by ten mógł się wyciszyć, i wtedy spróbować następnych sił i prób. Zależało mi tylko na tym by ogier przekonał się do mnie, że nie zrobię mu krzywdy i że może czuć się tutaj bezpiecznie. Ann udało się go na tyle uspokoić, że dołączyłam do nich, gdzie ona przekazała mi uwiąz, szczerze mówiąc - bałam się, bo nie wiedziałam co mu do głowy może strzelić, jeśli poczuje się zagrożony na pewno stanie dęba i kto wie może mi się oberwie, albo w najgorszym wypadku mi i Ann i na dodatek Yata zrobił by sobie krzywdę.
Po tych wszystkich próbach udało się, powoli dotknęłam jego pyszczka z kawałkiem marchewki w środku, mój spokojny głos i podejście podziałały na niego jak balsam na zranioną duszę. Nie łapałam się go łapczywie, ale zrobiliśmy na spokojnie jego kółeczko w spokoju, trzymając go luźno na uwiązie w dostatecznej odległości ode mnie, jednak on już sam do mnie podchodził i szedł blisko mnie. Strach mu ostatecznie minął, i po chwili był zupełnie innym koniem niż sprzed jakiegoś czasu. Zaklimatyzował się z naszym team'em. Sukces.


Pierwsze wrażenie nie było zbyt dobre, ale z czasem kolejnych dni i lat, Yata zmieniał się diametralnie, co gołym okiem można było zauważyć. Nie zaczepia większych, ani groźnie nastawionych ogierów, zazwyczaj stara się trzymać od nich z daleka, choć czasem przejście obok nich jest nieuniknione, ale wtedy ma na to sprawdzony sposób, sam idzie z dumnie uniesioną głową do góry i nie pozwala się sprowokować bo wie, że to tylko strata jego czasu. Jak każdy dorosły ogier, który bez przeszkód mógłby zostać ojcem, uwielbia wiosenne zaloty do klaczek, popisy, i w większości jego wygłupy rozśmieszają pracowników Alchali - w tym samą mnie, do łez. Staje dęby, strzela baranki jakby tego było mało, czasem potrafi przeskoczyć ogrodzenie by dostać się do którejś z nich. Jego głośne rżenie można w tym czasie usłyszeć z odległości kilku km, w domu zawsze dźwięk odbija się jeszcze o 4 ściany. Gdy jest czas na brykanie po padoku, on nie robi wtedy nic innego - stoi przy płocie i obserwuje, oczy chodzą w każdą stronę, w górę i w dół, a przechodzących pracowników zaczepia z wielką radochą i błyskiem w oku, to nas w nim całkowicie przyciąga, co najśmieszniejsze czasem z prowokacją udaje mu się pokazać swój długi, różowy język, wygląda wtedy komicznie.
Mimo tych kaprysów na codzień jest chodzącym, spokojnym aniołem, nie denerwuje się kiedy nie trzeba, ale na ogół stara się do wszystkiego podchodzić na spokojnie.


Nie był nigdy zajeżdżony tak jak powinien być zajeżdżony koń, bo zwyczajnie daleko mu do tego, taka jazda nie jest dla niego, bo nie bardzo znosi człowieka na swoim grzbiecie. Czasem jedynie udaje mi się wskoczyć na niego luzem i pospacerować po padoku, ale w dłuższe trasy nie ma szans, bo jako tak energiczny ogier, nie umie wyczuć wspólnego rytmu z jeźdźcem, i bardzo rzuca w siodle - przez co sama jazda w sobie jest dość nieprzyjemna.
Jednak nie poddajemy się i próbujemy z nim nad tym pracować, spróbować nakłonić go do innego chodzenia pod siodłem, że to jednak też jest możliwe i w gruncie rzeczy - fajne, tak samo dla konia i jeźdźca.


Sumując ogierka, jest bardzo eleganckim typem konia arabskiego - zwiewne ruchy, dobry eskterier, egzotyczna budowa, to wszystko stawia go w jak najlepszym świetle na wystawach czy championatach. Na zwykłym padoku potrafi oczarować człowieka, a doskonale wie jak to robić i z umiejętnością to wykorzystuje - jak wiadomo, z korzyścią dla siebie. Zadbana sierść, ogon, grzywa oraz kopyta są jego wizytówką, taki kasztan mało kiedy nie rzuca się intensywnie w oczy. Poza tym on sam lubi być w centrum uwagi i wyglądać pięknie, dlatego przy mniejszym czy większym czyszczeniu i pielęgnacji nie robi problemów człowiekowi. Jest bardzo pojętny, inteligentny i skory do współpracy.




OFFSPRING:
Mares: ----
Stallions: ----




SHOW HIGHLIGHTS:

II miejsce w Wystawie Koni Arabskich w kat.ogiery na BernauxStud
II miejsce w Wystawie koni czystej krwi arabskiej w kat.ogiery na hipodrom-lider
III miejsce w Pokazie Koni Arabskich w kat.Ogiery na hipodrom Costa
III miejsce w wystawie koni arabskich na h-saganek
III miejsce w VAHS Arabian Horse Champion w kl. stallion 7 years old and up
III miejsce w Pokazie koni arabskich w kat.ogiery na WHK Homestead

TITLE'S:

Silver Stallion w wystawie koni arabskich na h-saganek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz